DO POLAKÓW
Taras Szewczenko
Kiedyśmy byli Kozakami,
Zanim nasz cichy, zgodny świat
Wzburzyła unja, każdy rad
Bratersko jednał się z Lachami,
W kwitnących sadach całe dni
Wesołych dziewcząt rój ochoczy,
Matki pieściły swoje oczy
Wolnością synów... Lata szły,
Rośli synowie, weselili
Żałosną starość ich i zgon...
Aż w imię Boże z obcych stron
Przybyli księża, podpalili
Nasz cichy kraj, zaleli wkrąg
Jeziorem łez i krwią, i potem,
Niosąc męczęńską śmierć sierotom
W imieniu Chrystusowych rąk!
Już głowy chylą się kozacze,
Jako zdeptany w stepie kwiat;
A Ukraina jęczy, płacze,
Na rusztowaniu stoi kat,
Spadają głowy; tryumfuje
Zwycięski ksiądz i głosem złym
Woła: Te Deum! Alleluja!
O takto, Lachu, druhu-bracie,
Zachłanni księża i magnaci
Rzucili waśń pomiędzy nas,
I przeto minął zgody czas.
I czyste serce swoje daj!
A wspólnie w imię Chrystusowe
Wskrzesimy znowu cichy raj.
1847 — 1850,
Twierdza Orska — Orenburg Przełożył Józef Łobodowski
Tekst oparty na wydanie:
Taras Szewczenko, Poezje, pod red. Pawła Zajcewa. Ukraiński instytut naukowy: Warszawa MCMXXXVI, s. 209-210.
Коментарі
Дописати коментар